"Na północ od Kalabrii" to "dokument bajkowy" o wymarzonym miejscu do życia, gdzie czas płynie powoli, ludzie dobrze się znają, akceptują swoje niedoskonałości, spotykają się, żeby porozmawiać i po prostu być razem. Sauterowi i jego ekipie udało się do filmu zaangażować całe miasteczko. Wystarczyło tylko dać mieszkańcom parę lekcji kuchni śródziemnomorskiej i sztuki "carpe diem", by polska prowincja zaczęła przypominać malowniczą Kalabrię, a film – włoską komedię.
Film jest próbą stworzenia miejsca ― miasta gdzie dobrze się żyje. Gdzie ludzie się znają, tolerują swoje wady, spotykają się żeby porozmawiać, posiedzieć razem. Film był rodzajem happeningu. Aktorzy i ludzie z zewnątrz wprowadzeni do małego pięknego miasta na Śląsku wspólnie z mieszkańcami przygotowywali przez miesiąc wielki festyn. Na niewielkiej przestrzeni rynku i kilku uliczek, praca, rozmowy i wspólne spędzanie czasu zdominowały życie Chełmska Śląskiego. Na jeden letni miesiąc Chełmsko stało się dekoracją filmu o mieście idealnym.