Krakowskie potwory
powrót do forum 1 sezonu

Popełniono w nim naprawdę wiele błędów, które widać, słychać i czuć.
Ale po kolei.
1 - Źle nagrany/zmiksowany dźwięk (taki polski standard)
Na palcach jednej ręki można policzyć polskie produkcje, w których dźwięk jest dobrze zrealizowany. Naprawdę nie rozumiem dlaczego ścieżka podkładu dźwiękowego (odgłosy, podkład muzyczny) jest głośniejsza niż dialogi. Obejrzałem ten serial w naprawdę dobrych jakościowo słuchawkach znanej japońskiej firmy i kilka razy musiałem przewijać w tył, żeby zrozumieć dialogi, za to z dźwiękiem z telewizora połowa dialogów jest nie do zrozumienia.
2 - Dziury w scenariuszu
To nie jest specjalność tylko polskiego kina, ale drażni i bije po oczach. Akurat w tym serialu większych nieścisłości się nie doszukałem, ale do dzisiaj zachodzę w głowę dlaczego Kaja i Maja czasem porozumiewają się w języku polskim a czasem w angielskim oraz jakim cudem Lucky, będąc asystentem swojego mentora, nie wiedział, że ten ma rodzinę.
3 - Scenariusz jako historia
Serial to taka forma przekazu medialnego, która wymaga od scenarzystów naprawdę dobrego warsztatu i pomysłów (w końcu każdy odcinek to mini film). Nie wystarczy mieć pomysł na historię, należy ją jeszcze dobrze opowiedzieć, pokazać i przekonać widza, że warto dalej oglądać. Niestety Paniom piszącym script do tego serialu zabrakło, oprócz pomysłu na pełną historię, całej reszty. Zwroty akcji są tu jak nawracanie w styczniu starym tirem bez zimówek na ciasnym parkingu w Zakopanem. Cliffhangery nie pozostawiają widza w tej cudownej niepewności i ekscytacji, jak np. w „Pritcherze”, „Doom Patrol” czy „Star Trek - Picard” (ta lista mogłaby być dowolnie długa). Widać totalny brak pomysłu na opowiedzenie historii w odcinkach. Równie dobrze mógłby powstać jeden pełnometrażowy film i historia nic by nie straciła. Z nostalgią wspominam takie seriale jak „Miasteczko Twin Peaks”, czy „Przystanek Alaksa”, w których każdy odcinek był kontynuacją głównej treści, ale również i zamkniętą całością.
4 – dialogi
Są tak drętwe, wymuszone, nienaturalne i nie trzymające się kupy, że gorsze były chyba tylko w „Gulczasie…”. Nie chce mi się nawet więcej pisać w tym temacie.

5 - Nierealność postaci (i nie dotyczy do bynajmniej potworów)
Postaci są papierowe, nie mają korzeni w realnym świecie a ich zachowanie waha się pomiędzy infantylnością Kai i Mai aż do pełnej niezamierzonego komizmu powagi Lucky’ego. Alex jest etatową jędzą, u której nijak nie mogę się doszukać powodów tej jędzowatości. Profesor niemrawy, bez jakiejkolwiek charyzmy i magnetyzmu (którą powinien mieć człowiek od którego studenci chcą chłonąć wiedzę). Zdecydowanie Chyra, skądinąd naprawdę dobry aktor, nie udźwignął tej roli co tylko dowodzi bardzo słabej reżyserii. „Wesoła gromadka” Pana Profesora nie wzbudza we mnie jakichkolwiek uczuć, no może poza Ilianą, która z początku drażni, ale później… też drażni (wywołuje jednak jakieś uczucia). Próby wykreowania pełnowymiarowej postaci z Alex są chaotyczne i nieprzekonujące. Barbara Liberek gra ją jakby była zacietrzewioną, neurotyczną, nienawidzącą całego świata feministką w męskiej szatni podczas meczu bokserskiego drużyn klasy B. Jej zachowanie jest kompletnie nieadekwatne do większości sytuacji. Historia Alex powinna być osią serialu, główną siłą sprawczą dla niej i reszty bohaterów, a stała się łzawą historyjką o przewrażliwionej, niedojrzałej dziewczynie w wieku 20 lat, zachowującej się jak rozhisteryzowana kiedy nie trzeba i nonszalancka… też kiedy nie trzeba, nastolatka, która mnie ani ziębi ani parzy. Żeby nie być totalnym krytykiem stwierdzam, że postacie Roberta (Wojciech Brzeziński) i Rafała/Chworza (Eryk Pratsko) zostały zagrane dobrze i bardzo przekonująco (chyba tylko dlatego, że obaj aktorzy mieli jakiś pomysł na swoich bohaterów), a epizodyczna rola Aliny Chechelskiej jako Pani z Dziekanatu to perełka – naprawdę.
6 – reżyseria nie istnieje
Być może się mylę ale dla mnie wyglądało to tak:
Reżyser: No masz tu scenariusz. Przeczytaj i wczuj się w rolę.
Aktor: Ok. Masz to na jutro.
I tak po kolei z każdym bohaterem.
No i każdy ma tam jakąś wizję tego swojego bohatera, która nie trzyma się kupy w konfrontacji z innymi bohaterami, nie składa się to w całość. Wybory i postawa poszczególnych postaci są sztuczne i wymuszone przez słaby scenariusz. Ta cała wrogość do świata Alex, słodkość Bliźniaczek, nijakość Birdy'ego, zupełne nieporozumienie z bohaterem Górskiego i drewnianą grą pana Chyry pod koniec serii były naprawdę irytujące. Reżyser i jego sposób prowadzenia historii do rzodu tworzą film (vide np. świetne pierwsze dwa odcinki „Wychowane przez wilki” reżyserowane przez Ridleya Scotta i słaba reszta serialu). Nie spodziewam się po paniach reżyserkach talentu Scotta, Carpentera, czy choćby Michaela Baya, ale jakiś warsztat, umiejętności i wizję pokazania historii trzeba mieć. Tutaj brakuje wszystkiego, serio.

7. Efekty specjalne/CGI
Tu nie mam większych zastrzeżeń. Może dlatego, że tak naprawdę minął już czas podniecania się nowymi technikami, spektakularnymi efektami. Dzisiaj służą, albo powinny służyć, opowiedzeniu historii. Jedynie tylko Aitwar mogłaby być lepiej zrobiona i zamiast niedopasowanego stroju powinna być ucharakteryzowana jak Mystic w X-Menach, ale może się czepiam. Nie chcę tutaj wstawiać spojlerów i pominę milczeniem inne stwory.

A teraz plusy.
Tak. Ta produkcja posiada także dobre strony.
1 – Muzyka
Naprawdę klimatyczna, dobrana do scen. Gdy trzeba ostra, gdy trzeba tajemnicza i wzmagająca napięcie.
2 – Kraków
Tu się narażę, ale trudno.
Mieszkałem w tym mieście całe studia. Mieszkam w rodzinnym mieście ok. 35 od Krakowa i gdy tylko mam czas wpadam tam na Rynek, Bracką, Szewską, Czystą, Planty, Miasteczko studenckie, Park Jordana. Naprawdę mam sentyment do tego naszego stareńkiego i godnego grodu stołecznego. Dziwnie i odkrywczo było zobaczyć niektóre lokacje okiem kamery, która pokazuje znane miejsca w nieznanej perspektywie, pod innym kątem niż je zapamiętałem.
3. Potencjał
Pomimo wszystkich wad jest potencjał. Nasza mitologia przedchrześcijańska jest bardzo bogata i przez setki lat była wypychana gdzieś poza nawias świadomości narodowej. Naprawdę jest z czego czerpać. Mam nadzieję, że decydenci Netflixa zażądają zmiany reżyserek i scenarzystek. Pomimo wszystko obsady bym nie ruszał.

Ogólna ocena – 5
ale tylko „awansem” z nadzieją, że drugi sezon będzie chociaż trochę reżyserowany i zacznie wykorzystywać potencjał tkwiący w historii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones